You are currently viewing Sesja ślubna nad jeziorem

Sesja ślubna nad jeziorem

Miłość w blasku ogniska- plenerowa sesja ślubna nad jeziorem.

Ten plener będę długo wspominać- ale po kolei… Przede wszystkim Oni- para od lat niezmiennie zakochana w sobie, wpatrzona w siebie tak samo, mimo upływu kolejnych lat razem. Z Moniką poznałam się kilka lat wcześniej przy okazji moich treningów. Monia to bardzo dobry trener personalny, ale przede wszystkim wspaniały fizjoterapeuta. Osoba z pasją podchodząca do swojej pracy, uwielbiająca swoich pacjentów. Mój kręgosłup dawno nie był w tak dobrej kondycji jak po spotkaniach z Moniką. Kilka miesięcy współpracy zaowocowało przemiłą znajomością.

A potem, jak to zwykle bywa, zostałam ich fotografem rodzinnym 🙂 Najpierw sesja narzeczeńska siostry Moni, potem chrzest ich córeczki, aż do dnia, kiedy Monia poprosiła mnie, abym została fotografem na jej ślubie z Przemkiem. To dla mnie wielka satysfakcja- móc towarzyszyć Wam z kolejnych, ważnych etapach życia i uwieczniać je dla Was w najpiękniejszych wspomnieniach. To, że do mnie wracacie to wiatr w moje skrzydła 🙂

        Ale do brzegu. O samej ceremonii, przygotowaniach do niej, o przyjęciu- kiedy jeszcze        można było 😉 następnym razem.

Teraz o plenerze. Marzyłam od dawna o romantycznej sesji plenerowej w blasku ogniska. Marzenie to towarzyszyło mi już od wielu miesięcy, ale aż do tamtego dnia nie udało mi się go zrealizować. Miałam to szczęście, że Monia i Przemek zaufali mi całkowicie w kwestii i zgodzili się z ochotą na taki scenariusz pleneru ślubnego, jaki im zaproponowałam. Zaczęliśmy klasycznie, od spokojnego spaceru pośród sosnowego lasu. Późne, sierpniowe popołudnie, odurzający zapach rozgrzanego powietrza, przepełnionego sosnowymi olejkami. Cudownie ciepłe promienie niskiego już słońca.

       Czekając na zachód słońca mieliśmy sporo czasu na zwiedzenie dodatkowych miejsc, jako że plener odbywał się nad urokliwą Sielpią. Były więc i rowerki wodne, był spacer po molo, prawie jak wypad nad francuską Rivierę 😉 

     A w końcu udało się spełnić moje fotograficzne marzenie- romantyczny plener przy ognisku. Był ciepły koc, Jego marynarka, otulająca Jej ramiona, był szampan, kieliszki i toast za szczęście, były ich oczy w siebie wpatrzone, wszystko tak jak sobie wymarzyłam. To była wyjątkowa sesja. Po niej śmialiśmy się, szczęśliwi, że wyszło lepiej niż chcieliśmy, że wyszło jakoś tak chwytająco za serce, że oczy nam się skrzyły ze wzruszenia, bo było to piękne i emocjonalne doświadczenie. 

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.